Słyniemy nie tylko z wysokiego poziomu sportowego, ale też organizacyjnego. M.in. o tym rozmawiamy z Pawłem Papke, prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej, w przeszłości reprezentantem Polski i zawodnikiem AZS-u Olsztyn.
— Szefem związku siatkarskiego nie jest pan nawet od roku, a już pracuje przy tak dużej imprezie jak zawody z cyklu FIVB World Tour. Spore wyzwanie.
— Grand Slam faktycznie jest wyzwaniem, ale w międzyczasie związek tradycyjnie przygotował kilkanaście innych imprez w hali. Organizujemy turnieje, współpracujemy z Ministerstwem Sportu i Turystyki, z naszymi partnerami i sponsorami. Za chwileczkę odbędą się też mistrzostwa Polski w siatkówce plażowej w Krakowie, tak więc zawodów jest całe mnóstwo. Grand Slam jest oczywiście jedną z najważniejszych imprez, co mnie cieszy, bo tu mieszkam. Zrobię wszystko, żeby ten turniej miał wysoki poziom sportowy, organizacyjny, ale również wymiar promocyjny dla Olsztyna i regionu.
— Grand Slam faktycznie jest wyzwaniem, ale w międzyczasie związek tradycyjnie przygotował kilkanaście innych imprez w hali. Organizujemy turnieje, współpracujemy z Ministerstwem Sportu i Turystyki, z naszymi partnerami i sponsorami. Za chwileczkę odbędą się też mistrzostwa Polski w siatkówce plażowej w Krakowie, tak więc zawodów jest całe mnóstwo. Grand Slam jest oczywiście jedną z najważniejszych imprez, co mnie cieszy, bo tu mieszkam. Zrobię wszystko, żeby ten turniej miał wysoki poziom sportowy, organizacyjny, ale również wymiar promocyjny dla Olsztyna i regionu.
— Jeszcze kilka lat temu siatkówka plażowa była uważana za ubogiego krewnego wydania halowego. Czy ten dystans już się zatarł?
— Bez wątpienia, przede wszystkim dlatego, że siatkówka plażowa jest dyscypliną olimpijską, a to jest ważne w kontekście pozyskiwania środków z Ministerstwa Sportu i Turystyki na przygotowania. To także istotne dla sponsorów, którzy widzą, że poziom sportowy tej dyscypliny sukcesywnie się podnosi, szczególnie w Polsce.
— Bez wątpienia, przede wszystkim dlatego, że siatkówka plażowa jest dyscypliną olimpijską, a to jest ważne w kontekście pozyskiwania środków z Ministerstwa Sportu i Turystyki na przygotowania. To także istotne dla sponsorów, którzy widzą, że poziom sportowy tej dyscypliny sukcesywnie się podnosi, szczególnie w Polsce.
— Wielki Szlem po 11 latach przenosi się ze Starych Jabłonek do Olsztyna. Jaka jest różnica między tymi dwoma miejscami z perspektywy organizatora?
— Na pewno gotowa i zabezpieczona infrastruktura nad jeziorem Ukiel w Olsztynie, czyli plaża miejska, hotele, restauracje, urok tego miejsca i to, że nie trzeba jechać na imprezę do innego miasta. W Olsztynie można po prostu przyjść na spacer na plażę, wypocząć z dziećmi, coś zjeść, a przy okazji zobaczyć w akcji najlepszych siatkarzy na świecie.
— Na pewno gotowa i zabezpieczona infrastruktura nad jeziorem Ukiel w Olsztynie, czyli plaża miejska, hotele, restauracje, urok tego miejsca i to, że nie trzeba jechać na imprezę do innego miasta. W Olsztynie można po prostu przyjść na spacer na plażę, wypocząć z dziećmi, coś zjeść, a przy okazji zobaczyć w akcji najlepszych siatkarzy na świecie.
— FIVB (Światowa Federacja Siatkówki — red.) bardzo chętnie powierza nam ważne imprezy. Polska jest dziś mistrzem świata nie tylko sportowo, ale i organizacyjnie?
— Nie przez przypadek na świecie określają nasz kraj jako volleyland, czyli kraj piłki siatkowej. W Polsce jest to dziś niezaprzeczalnie dyscyplina numer dwa. Słyniemy z wysokiego poziomu sportowego, ale też organizacyjnego. U nas wszystkie imprezy są dopieszczone na maksa. Kiedy przyjeżdża do nas ktoś z federacji światowej, jest spokojny. Funkcję prezesa pełnię od pół roku, ale otrzymałem na swoje ręce już kilkadziesiąt podziękowań za imprezy. Nigdy nie schodzimy poniżej pewnego wysokiego poziomu. To inne kraje nas podpatrują, przysyłają swoich przedstawicieli, żeby podpatrywali, uczyli się, jak my to robimy, jak współpracujemy z partnerami, samorządami.
— Nie przez przypadek na świecie określają nasz kraj jako volleyland, czyli kraj piłki siatkowej. W Polsce jest to dziś niezaprzeczalnie dyscyplina numer dwa. Słyniemy z wysokiego poziomu sportowego, ale też organizacyjnego. U nas wszystkie imprezy są dopieszczone na maksa. Kiedy przyjeżdża do nas ktoś z federacji światowej, jest spokojny. Funkcję prezesa pełnię od pół roku, ale otrzymałem na swoje ręce już kilkadziesiąt podziękowań za imprezy. Nigdy nie schodzimy poniżej pewnego wysokiego poziomu. To inne kraje nas podpatrują, przysyłają swoich przedstawicieli, żeby podpatrywali, uczyli się, jak my to robimy, jak współpracujemy z partnerami, samorządami.
— Wielu kibiców było zdziwionych, że mecze Grand Slamu będzie można obejrzeć za darmo. Długo się nad tym zastanawialiście?
— Chcemy, żeby siatkówka była dostępna dla każdego. Siatkówka plażowa ma nieco inną charakterystykę niż jednorazowy event trwający 2-3 godziny, jak mecz w hali. Tutaj mecze startują o godz. 9, kończą około 19, dlatego trudno jest też w jakiś sposób biletować imprezę. Przede wszystkim jednak ta inicjatywa wyszła od prezydenta Olsztyna, aby jak najwięcej mieszkańców mogło zobaczyć ten turniej. Tym bardziej że będzie to ostatni tydzień wakacji, ostatni oddech przed szkołą, przez co wielu rodziców wybierze się nad jezioro z dziećmi. Nie chcemy, żeby ktoś martwił się, że nie będzie biletu czy kasy, gdzie można go kupić.
— Chcemy, żeby siatkówka była dostępna dla każdego. Siatkówka plażowa ma nieco inną charakterystykę niż jednorazowy event trwający 2-3 godziny, jak mecz w hali. Tutaj mecze startują o godz. 9, kończą około 19, dlatego trudno jest też w jakiś sposób biletować imprezę. Przede wszystkim jednak ta inicjatywa wyszła od prezydenta Olsztyna, aby jak najwięcej mieszkańców mogło zobaczyć ten turniej. Tym bardziej że będzie to ostatni tydzień wakacji, ostatni oddech przed szkołą, przez co wielu rodziców wybierze się nad jezioro z dziećmi. Nie chcemy, żeby ktoś martwił się, że nie będzie biletu czy kasy, gdzie można go kupić.
— Jak ocenia pan szanse polskich par na dobry wynik?
— Pozytywnym prognostykiem jest na pewno brązowy medal mistrzostw Europy Kingi Kołosińskiej i Moniki Brzostek, chociaż trochę zmartwiliśmy się, że chłopcy nie zajęli medalowego miejsca. Ale tak już bywa, że czasami jedna, dwie piłki decydują o wszystkim. Fijałek i Prudel to jednak czołowa para. W każdym turnieju są zaliczani do grona faworytów. A pamiętajmy, że teraz turniej jest u nas. Wszystko w ich rękach i głowach.
Rafał Bieńkowski
— Pozytywnym prognostykiem jest na pewno brązowy medal mistrzostw Europy Kingi Kołosińskiej i Moniki Brzostek, chociaż trochę zmartwiliśmy się, że chłopcy nie zajęli medalowego miejsca. Ale tak już bywa, że czasami jedna, dwie piłki decydują o wszystkim. Fijałek i Prudel to jednak czołowa para. W każdym turnieju są zaliczani do grona faworytów. A pamiętajmy, że teraz turniej jest u nas. Wszystko w ich rękach i głowach.
Rafał Bieńkowski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez